Komentarze: 2
Krzyczała. Bardzo głośno i bardzo zajadle. Ze wściekłymi łzami w oczach rzucała mu ostre słowa prosto w twarz. Zawiedziona, rozczarowana. Zła... Tak bardzo ją zranił. A może to ona wszystko widzi w czarnych kolorach? Powinna była policzyć do dziesięciu, zaparzyć w ulubionej filiżance melisę i spokojnie wszystko przemyśleć. Ale krzyczała. Zamiast zastanowić się, pomysleć, że to nie tylko ona jest w tej ich dwuosobowej drużynie poszkodowana. Przecież on też ma uczucia. Nie jest wyrozumiała? Możliwe. Może potrzebny jej psycholog? Nie, nie, wystarczy jej silna wola i postanowienie poprawy. Ale on też nie jest przecież bez grzechu! Też potrafi krzyknąć (choć rzadziej niż ona).
...Na niego już przestały działać jej łzy. Przeplatane dzikim szlochem, który ma sprawić, ze jest zauważalna. Żeby cały ich mały świat wiedział jak bardzo jej źle.
Parę godzin musiało minąć, by oboje zdali sobie sprawę, że życie jest tak krótkie, że życie jest tylko jedno. I, że nie warto, naprawdę nie warto tracić cennych chwil na udawadnianie sobie kto głośniej krzyknie, kto wymyśli dobitniejszą ripostę ... Bo przecież tak bardzo cieszyli się, że ich drogi się przecięły. Nie wolno tego zmarnować. W zasadzie bez powodu...
...
Miłość jest najmocniejszą skałą na świecie. Ta prawdziwa milość. Ta wyśniona.
Ta skała chroni nas przed całym złem tego świata. Nie starajmy się na siłę jej skruszyć. Nie bądźmy głupcami, bo takich już było zbyt wielu ...