Archiwum październik 2005


paź 28 2005 ...
Komentarze: 5

Codziennie rano, bez wyjątku, nieważne czy zaspał czy nie, czeka na nią gorąca herbata. Postawiona obok łóżka, na ławie, tak na wyciągnięcie ręki. Tak, że jak tylko przetrze zaspane powieki, może po nią sięgnąć i poczuć to przyjemne ciepło spływające w dół aż do żołądka.
Codziennie, gdy on wraca z pracy, ona czeka na niego w drzwiach. Uśmiechnięta. Bo zawsze, nawet gdy przez cały dzień miała zły humor, uśmiecha się promiennie na jego widok. A on wtedy tuli ją do siebie. Tylko on potrafi ją tak tulić. Tak mocno, a zarazem delikatnie. Tak, że ona czuje, że jest cała jego, każdą komórką, każdym zmysłem.

Ale nie brak im tych trudnych chwil. Tych niezwykle długich minut pełnych smutku, żalu, czasami złości, czasami rozczarowania. Każde z nich, zmęczone jakimiś swoimi (ona częściej ich wspólnymi) problemami, stosuje inną taktykę. Ona lubi rozmawiać w nieskończoność. Analizować. Znajdować setki rozwiązań, a po chwili zastanawiać się dlaczego są złe. On woli milczeć. Najchętniej zaszywa się w swoim świecie. Ma swoje pasje, którym oddaje drugą połowę siebie.
Gdy się pokłócą, ona wyciąga rękę, on milczy. Często milczy zbyt długo. Ale ona wytrwale dąży do pojednania, bo nienawidzi tych sekund  pełnych niezmiernie denerwującej ciszy.

Ale najważniejsze jest to, że niezależnie od tego co by się działo, zawsze raniutko czeka na nią gorąca herbata. I te słowa " Maleństwo, nienawidzę się z Tobą kłócić", gdy siedzi na krawędzi łóżka i patrzy na nią tymi smutnymi, błękitnymi aż do bólu oczami. I on zawsze może być pewien, że gdy za kilka godzin wróci z pracy, ona rzuci mu się w ramiona. A on scałuje z jej ust to wszystko, co tak bardzo chciała mu powiedzieć...

 

 

 

 

elizabeth : :
paź 24 2005 ...
Komentarze: 2

Krzyczała. Bardzo głośno i bardzo zajadle. Ze wściekłymi łzami w oczach rzucała mu ostre słowa prosto w twarz. Zawiedziona, rozczarowana. Zła... Tak bardzo ją zranił. A może to ona wszystko widzi w czarnych kolorach? Powinna była policzyć do dziesięciu, zaparzyć w ulubionej filiżance melisę i spokojnie wszystko przemyśleć. Ale krzyczała. Zamiast zastanowić się, pomysleć, że to nie tylko ona jest w tej ich dwuosobowej drużynie poszkodowana. Przecież on też ma uczucia. Nie jest wyrozumiała? Możliwe. Może potrzebny jej psycholog? Nie, nie, wystarczy jej silna wola i postanowienie poprawy. Ale on też nie jest przecież bez grzechu! Też potrafi krzyknąć (choć rzadziej niż ona).
...Na niego już przestały działać jej łzy. Przeplatane dzikim szlochem, który ma sprawić, ze jest zauważalna. Żeby cały ich mały świat wiedział jak bardzo jej źle.

Parę godzin musiało minąć, by oboje zdali sobie sprawę, że życie jest tak krótkie, że życie jest tylko jedno. I, że nie warto, naprawdę nie warto tracić cennych chwil na udawadnianie sobie kto głośniej krzyknie, kto wymyśli dobitniejszą ripostę ... Bo przecież tak bardzo cieszyli się, że ich drogi się przecięły. Nie wolno tego zmarnować. W zasadzie bez powodu...

...

Miłość jest najmocniejszą skałą na świecie. Ta prawdziwa milość. Ta wyśniona.
Ta skała chroni nas przed całym złem tego świata. Nie starajmy się na siłę jej skruszyć. Nie bądźmy głupcami, bo takich już było zbyt wielu ...

 

 

elizabeth : :